Jaki ma już pani staż „sołtysowania”?
Minęło14 lat. Dokładnie 8 marca 2003 roku odbyły się wybory. Miałam jednego kontrkandydata, ale może z powodu babskiego święta – wygrałam. Kolejne wygrane wybory jednak odbywały się już nie w takim wyjątkowym dniu, więc chyba jednak to nie przez płeć.
A przez co? Co panią skłoniło do kandydowania?
Szłam oddać głos. Nie zamierzałam ubiegać się o tę funkcję. Panie będące na zebraniu zgłosiły moją kandydaturę i niespodziewanie zostałam sołtysem. I tak ciągnę ten wóz, bo skoro mieszkańcy obdarzyli mnie zaufaniem, to ja zwyczajnie muszę temu sprostać.
Zdecydowała się pani mimo sporych obowiązków rodzinnych i domowych...
\W tym czasie w domu było już trzech synów: najstarszy 13-latek, najmłodszy miał zaledwie roczek. I gospodarstwo, które prowadzę, też się już rozwijało. Otrzymałam niewielkie gospodarstwo po rodzicach, z pięcioma krowami zaledwie. Gdy zostałam sołtysem, liczyło sobie już 40 hektarów, a stado mlecznych krów składało się z 34 sztuk.
Powiedziała pani „prowadzę gospodarstwo”. Sama?
Niestety, od pięciu lat już sama. Mąż uległ wypadkowi i w efekcie niedotlenienia mózgu nie funkcjonuje samodzielnie. Przebywa w specjalistycznym ośrodku. Często mnie ludzie pytają, jak daję sobie radę. Odpowiadam: muszę. Muszę poradzić sobie nie tylko z gospodarstwem, ale także z opieką nad dziećmi. Synowie rosną, dorośleją, ale średni – Konrad, z porażeniem mózgowym jest niepełnosprawny i porusza się na wózku. Codzienność domowa i rodzinna wymaga więc sporo wysiłku. Ale ta trudna sytuacja ma też dobrą stronę. Zmusza, by tak zorganizować sobie dzień i pracę, by na wszystko wystarczyło czasu.
Pani tę organizacje opanowała do perfekcji, skoro znajduje jeszcze czasową lukę na sprawy wiejskie. I to lukę sporą, bo sporo się w Jesionowcu zmieniło przez te lata...
Staram się. Chaszcze, które były najbardziej charakterystycznym „wystrojem” naszej wsi to był chyba jeden z powodów, dla których zgodziłam się przyjąć tę funkcję. Wtedy, w 2003 roku, nie mogłam jeszcze przewidzieć, że życie nie będzie tak łaskawe jak wyborcy. Ale skoro oni uważają, że mimo wszystkich życiowych tragedii poradzę sobie z funkcją sołtysa, to mi nie wypada odmówić. Chociaż w ostatnich wyborach miałam silną kontrkandydatkę i wygrałam kilkoma głosami.
Pierwsze działania w charakterze sołtysa?
Przerobienie w oczko wodne dawnego, zniszczonego strażackiego zbiornika na wodę. Zagospodarowane zostało całe otoczenie i mamy teraz piękny teren rekreacyjny. Oczywiście nie pracowałam sama. To sukces wszystkich mieszkańców. Działania są wspólne, więc nawet dwa razy uzyskany przeze mnie tytuł „Supersołtysa” to zasługa całej wsi. I korzyść jest z nagród. Pierwszą przeznaczyliśmy na budowę altany, drugą – na doposażenie świetlicy.
Nie jest jednak łatwo zmobilizować ludzi do wyjścia z domów, a do pracy na rzecz wspólną – jeszcze trudniej...
Nieprawda. W Jesionowcu jest to bardzo łatwe. Zwłaszcza młodzież jest niezwykle chętna. Wystarczy rzucić hasło, że coś trzeba zrobić. Nigdy nie miałam problemu z tym, by przekonać mieszkańcow do wspólnych działań. Dzieki temu Jesionowiec dziś wygląda znacznie lepiej niż przed laty, co najmniej pod względem estetycznym, ale nie tylko. Naprawione mamy drogi dojazdowe do pól, zbudowany został chodnik. Nie mieliśmy gruntu, na którym można by postawić przystanek dla dzieci dojeżdżających do szkół. Wtedy jedna z mieszkanek oddała na ten cel kawałek swojej własnej działki – nieodpłatnie rzecz jasna.
W tym pasmie sukcesów z czym wiązał się największy problem?
Właściwie nie było jakiegoś poważnego problemu. Może dość długo czekaliśmy na świetlicę wiejską. Ale tu władza gminna stanęła na wysokości zadania i teraz mamy już świetlicę. Można organizować więcej zajęć i imprez, szczególnie dla dzieci, bo one są bardzo chętne do wspólnych działań, garną się do pracy, do wszystkiego, co jest dla nich przeznaczone. Dla mnie, nie tylko jako sołtysa, ale matki i babci już, to sama radość patrzeć, jak nasze dzieci też są radosne, szczęśliwe, gdy coś się dla nich robi, że ktoś się nimi interesuje i zajmuje. A własna wnuczka na co dzień mi pokazuje, jak bardzo dzieciom potrzebny jest kontakt i miłość.
Wnuczka w domu? Czyli synowie mieszkają z panią. Wielopokoleniowy dom, które dziś znów uważa się za najlepsze z rozwiązań...
Na moje szczęście. Najstarszy syn pomaga prowadzić gospodarstwo, synowa też, wnuczka napełnia dom radosnym szczebiotem. Wspólnie łatwiej też zapewnić niezbędną opiekę średniemu z synów. Najmłodszy jest w drugiej klasie gimnazjum, więc na razie głównym jego zajęciem jest nauka.
Czy prowadzenie gospodarstwa było pani życiowym marzeniem?
Nie zawsze. Miałam inne marzenia. Chyba jednak los lepiej wiedział, co chcę i co powinnam robić. Rodzice byli już starsi wiekiem, trzeba było im w gospodarstwie pomagać, co zresztą robiłam od najmłodszych lat. Trzeba było jednak upływu wielu kolejnych lat, abym zrozumiała, że ja tę pracę na roli kocham, kocham zwierzęta, przyrodę i wiejskie życie. Może dlatego dobrze się czuję w roli sołtysa, bo mi zależy na tym, by moja wieś, moje otoczenie, „moi” ludzie też kochali siebie nawzajem i nasz Jesionowiec. I mam nadzieję, że tak jest.
Panie Grzegorzu gratuluje wygranej. Mam nadzieje ze wie Pan ze bedzie pan rozliczony z wszytskich obietnic wyborczych. Bede przygladala sie Panu poczynaniom bo wierze ze pan to zrobi co obiecal. niech Pan tylko nie da sie sterowac innym a mysle ze bedzie pan swietnym wójtem. oby tylko Midura nie mieszał w Pana planach, bo to wszytsko obroci sie przeciwko Panu.
Anna
2024-04-25 20:54:27
30 lat jakaś kur... myślała że jest ok i NIKT się nie dowie. mam nadzieję że chwasta złapią (chwasty) i im zjeb... resztę ich nędznego żywota
Tobiasz
2024-04-25 11:00:11
Lol piszesz bzdury, w Kłodzku w 2019 roku 14 letni chłopiec zmarł wciągając gaz do nabijania zapalniczek
pedagog
2024-04-25 10:12:28
Szczere gratulacje Panie wójcie. Racjonalnie myślący włodarz będzie gwarancją sukcesu w rozwoju gminy. Powodzenia życzę i zawsze służę pomocą.
Wiesława Kowalewska
2024-04-25 09:00:43
Ochmam nikogo nie zmieni, to Kosmita, a robotę ktoś musi robić. Chyba że ludzie sami zaczną uciekać przed Kurczakami, wszyscy ich przecież dobrze znają. Współczuję panu. Zobaczy pan co to samorząd szczycieński
Do mieszkaniec szczytna
2024-04-24 14:13:07
Wybrano najdroższy, bo najdłuższy wariant
Gabi
2024-04-24 13:36:37
Gratulacje Panie Grzegorzu ludzie Panu zaufali i czekają na realizację obietnic. Ja nie ukrywam że czekam na Pana obietnicę i moim zdaniem jest to najprostsze do zrealizowania a chodzi mi o to że obiecał że dzieci dojeżdżające do szkoły w Rozogach będą jeździły autobusami bezpiecznymi , w cieple i komforcie . Także proszę o tym pamiętać ponieważ nie długo przetargi na dowóz dzieci do szkół i przedszkoli .Niech ogłaszający przetarg zaznaczy że autobusu nie mogą być starsze niż np .5 lat i spełniać określone warunki i będzie dobrze . Zresztą myślę że nie trzeba Pana pouczać , Życzę samych sukcesów
Ala
2024-04-24 13:09:32
Dobrze się stało, ze pan Mańkowski ustapił ze stanowiska, niestety obawiam sie, ze nowy burmistrz ulegnie swoim partyjnym kolegom i po zmianach personalnych w Urzędzie Miasta i podległych placówkach zacznie obsadzać czlonków rodzin tychże kolegów. Ponieważ jest to niezgodne ze standardami ugrupowania KO, jeżeli stanowiska te obejmą członkowie rodzin Kijewskich, Furczaków czy Chmielińskich zgłoszę ten fakt do władz centralnych z prośbą o wyciagnięcie konsekwencji. Wolalabym żeby nie nastapila taka konieczność.
mieszkaniec Szczytna
2024-04-24 11:06:09
Admin czyżby uwaga o posprzątaniu po sobie przez Pana Mańkowskiego była zbyt drastyczna do publikacji? Pewnie ciekawsza była by informacja o kradzieży banerów?
Tor
2024-04-24 11:01:26
Zastępca skarbnika z gminy niech powie co z tą działką 1,5 ha sprzedaną za 380000 zł. pod budowę zakładu pracy domów modułowych ?!
Jurgi6
2024-04-24 10:46:06