Sobota, 27 Kwiecień
Imieniny: Sergiusza, Teofila, Zyty -

Reklama


Reklama

Szczypta optymizmu – felieton pastora Andrzeja Seweryna


Kiedy piszę ten felieton w niedzielny wieczór, w całej Polsce, ale także w wielu miejscach świata odbywa się kolejny finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy pod dyrekcją Jerzego Owsiaka. Ten człowiek to unikat na skalę światową! Ale dlaczego o nim wspominam dzisiaj? Otóż tak to już bywało w historii powszechnej, a i dzisiaj zdarza się czasem zaobserwować, jak od jednego człowieka może wiele zależeć. Jeden człowiek może rozpętać straszną wojnę, inny swoimi decyzjami zachwiać kursami walut na giełdzie, jeszcze inny posiać strach posuwając się do krwawego zamachu terrorystycznego, który paraliżuje strachem tysiące, a czasem miliony ludzi na całym świecie.



Bywało jednak i tak, że jeden człowiek potrafił zmieniać ludzkie myślenie lub przewrócić do góry nogami uznany przez wieki system naukowy, czego świetnym przykładem jest nasz wielki rodak i astronom – Mikołaj Kopernik, czy w dziedzinie poznawania świata Krzysztof Kolumb. Również Pismo Święte wspomina niezwykłe postaci, które miały wielki wpływ na losy świata.

 

Poza niekwestionowaną pozycją i rolą Jezusa Chrystusa warto wspomnieć chociażby proroka Daniela w Babilonie i Medo-Persji, patriarchę Józefa i jego pozycję drugiego po faraonie w Egipcie, czy Mordochaja z Księgi Estery, których bez wątpienia moglibyśmy nazwać wielkimi mężami stanu i dobroczyńcami na wielką skalę. To były postaci niezwykle charyzmatyczne. Osoby te potrafiły porywać za sobą wielu ludzi, zmieniać sposób myślenia wielkich tego świata, którzy żyli w ich czasach.

 

Dziś chronicznie brakuje takich wielkich postaci, które w pozytywny sposób wpływają na losy milionów, stając się ludźmi pokoju i budowniczymi mostów porozumienia. Coraz więcej mamy postaci wpływowych, ale bardzo kontrowersyjnych, celebrytów i politykierów, którzy na bazie własnej popularności budują swoją pozycję oraz pomnażają swoje fortuny.

 

Dlatego też wracam do fenomenu pana Jerzego Owsiaka – niezwykłego dyrygenta, który potrafi w tak unikalny i charyzmatyczny sposób grać na strunach milionów serc nie tylko w Polsce, ale na całym świecie. I to przez ponad 30 lat z rzędu! Zaś telewizyjne relacje z kolejnego koncertu Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy to jedne z najmilszych i najbardziej pozytywnych wiadomości, które rozchodzą się dziś po całym świecie i cieszą wielu, choć – niestety – nie wszystkich. Nasza polska zawiść i zazdrość też robią swoje, a szkoda!


Reklama

 

Lubię dobre wiadomości. Nie tylko dlatego, że jestem optymistą i nie dlatego, że złe wiadomości zalewają wszystkie serwisy informacyjne w radiu, telewizji czy Internecie, a dobrych jest tak niewiele, bo nie są tak sensacyjne i nie przyciągają uwagi słuchaczy, widzów i czytelników.

 

Dość brutalnie brzmiąca zasada dotycząca funkcjonowania mediów na całym świecie, że „zła wiadomość to dobra wiadomość”, bo taka sprzedaje się lepiej – sprawia, że trudniej znaleźć dobre wiadomości i cieszyć się nimi. Czy tak powinno być? Czy tylko tragedie i skandale są w stanie skupić naszą uwagę i zainteresować?

 

Niewiele jest takich dziedzin, w których świadomie promuje się dobre wiadomości i pozytywne w swej wymowie relacje lub korespondencje. A przecież warto nagłaśniać sukcesy ludzi dobrej woli, pokazywać społeczników, pasjonatów, ludzi zdolnych i nieprzeciętnych oraz momenty ich triumfów, sukcesów, kiedy odbierają nagrody i wyróżnienia, bo ktoś ich trud zauważył i właściwie docenił. Ze świecą szukać takich „newsów”, bo kto się nimi zainteresuje? Może paru takich dziwaków jak ja na przykład? To za mało, by odnieść medialny sukces.

 

Sport jest tu chyba jednym z nielicznych wyjątków, bo tam podkreśla się przede wszystkim tych, którzy zwyciężyli, którym się powiodło, którzy zdobyli tytuły, medale i stanęli na podium. Owszem, wspomina się przegranych i ich dramaty, ale przede wszystkim informuje się opinię publiczną o zwycięzcach i ich radości z sukcesów, które w sporcie są spektakularne i chętnie oglądane przez kibiców.

 

Mówiąc o dobrych wiadomościach, chcę jako pastor odwołać się do biblijnego języka Nowego Testamentu, napisanego po grecku. W tym języku dobra wiadomość to „ewangelia”. To słowo występuje nie tylko w nazwie czterech opisach życia i działalności Pana Jezusa. Dobra wieść lub wiadomość – ewangelia – to przesłanie mówiące o tym, że my jako ludzie grzeszni i daleko niedoskonali możemy dostąpić przywileju bliskiej relacji ze świętym i doskonałym Bogiem. Niestety, nie możemy tego dokonać sami – i to jest zła wiadomość!

Reklama

 

Ale dobra wiadomość jest taka, że ktoś wziął na siebie odpowiedzialność za nasze grzechy, upadki i niewiarę, zapłacił za nie własnym życiem, nasze długi przed Bogiem zostały więc zapłacone i teraz przez wiarę i powierzenie swojego życia Bogu możemy stać się Jego adoptowanymi dziećmi. Jako chrześcijanie nie możemy zapomnieć, że wszystko to uczynił dla nas Jezus Chrystus.

 

Zamiast więc doświadczać gniewu Bożego, jeśli ktoś lekceważy Boga i odrzuca szansę na życie zgodne z Bożymi standardami, każdy człowiek ma potencjalną szansę i możliwość pojednania z Bogiem poprzez pokutę i nawrócenie, a potem szlachetne życie zgodne z wolą Stwórcy. Czyż to nie jest najlepsza wiadomość dla człowieka?

 

Wszak nie chodzi w niej tylko o nasze doczesne życie, ale także o naszą wieczność, którą będziemy spędzać albo w obecności Boga Ojca, albo z dala od Niego, w towarzystwie szatana i wszystkich niepojednanych z Bogiem ludzi. Poczytaj o tym w Piśmie Świętym. Chyba, że wolisz złe wiadomości. Pamiętaj jednak, że karmienie się nimi nie zapewni ci szczęścia i spokoju ducha – ani tu na ziemi, ani tym bardziej w wieczności.

Andrzej Seweryn

andrzej.seweryn@gmail.com



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama