Poniedziałek, 13 Maj
Imieniny: Agnieszki, Magdaleny, Serwacego -

Reklama


Reklama

Kto pomoże? Jakiś łajdak okradł 75-letniego niepełnosprawnego


Podłość ludzka nie zna granic. Bezduszny złodziej ukradł rower niepełnosprawnemu pan Robertowi Kurajowi ze Szczytna. 75-latkowi, który porusza się o kulach, służył on do wypraw do lekarza, czy po drobne zakupy. - Bez niego jestem uziemiony – smuci się. - Była to taka stara, 20-letnia damka, ale dawała mi wolność, możliwość sprawniejszego poruszania się, bo nogi do chodzenia się nie nadają – dodaje.



Pan Robert ma pierwszą grupę inwalidzką.

 

- Na nogi – mówi. - Mam zwyrodnienie stawów kolanowych. Chodzę tylko o kulach, a rowerem mogłem wybierać się na nieco dalsze wyprawy do lekarza, czy drobne zakupy. Ale i tak, co 150, 200 metrów musiałam się zatrzymywać, aby złapać oddech. Na lewą nogę w ogóle nie mogę stanąć – opowiada. - Ta choroba, to efekt ciężkiej pracy przez długie lata – wspomina. - Całe życie byłem murarzem, dużo pracy było też na kolanach, płytki i inne sprawy. Wie pan. Bywało, że robiło się w deszcz, mróz, teraz to wszystko wychodzi.

 

Mężczyzna dziwi się, że ktoś połaszczył się na jego rower.

 

- Był naprawdę stary, farba z niego schodziła, niebieska – mówi. - Gdy jechałam do lekarza, czy do sklepu to nawet go nie przypinałem. Nikt nigdy go nie dotknął, a tu z mojej własnej klatki schodowej jakiś łajdak go wyniósł, ukradł – mówi bardziej ze smutkiem niż złością. - Rower jest charakterystyczny, bo miał na bagażniku zrobiony uchwyt do wózka, który sam wykonałem, aby łatwiej mi było coś przewieźć.


Reklama

 

Do kradzieży doszło w nocy z 31 października na 1 listopada. Następnego dnia pan Robert zgłosił sprawę policji.

 

- Przyjęli zgłoszenie, byli bardzo mili, aż się zdziwiłem – wspomina. - Wiem, że go szukają, że się bardzo zaangażowali, ale nie wiem, czy uda się go odnaleźć. Był zadbany, ale naprawdę stary. Raczej nikomu do niczego się nie przyda. Jeśli już, to może ktoś go na złom oddał. Naprawdę nie mam pojęcia, kto mógłby chcieć ukraść taki rower. Mnie ten rower też służył tylko podczas pogody, bo gdy deszcz, czy wiatr, to z domu nie wychodzę. Zbyt duże ryzyko urazu.

 

Pana Roberta odwiedziliśmy w domu we wtorek. Siedział na wózku, z tyłu była kula.

 

- Teraz tylko żona biega po zakupy, bo ja jestem uziemiony, mogę parę kroków zrobić przy podwórku i tyle, ehh... - żali się. - Chciałbym, aby ten rower się odnalazł. Miałem go ponad 20 lat. Niech ten łajdak go nawet rzuci gdzieś na podwórko i tyle. Nie będę miał pretensji.

Reklama

 

Robert Kuraj to skromny emeryt.

- Czy mam marzenie? Przy mojej emeryturze to wielkich nie mogę mieć – śmieje się. - Ale powiem panu, że zamiast tej starej damki, to chciałbym mieć taki rowerowy trójkołowiec, aby nie trzeba było podpierać się nogami, gdy się zatrzymam, bo nogi i coraz słabsze, i coraz bardziej bolą. Gdyby to marzenie się spełniło, to byłbym szczęśliwy... bo o elektrycznym to nawet nie marzę.

 



Komentarze do artykułu

Napisz

Galeria zdjęć

Reklama

Reklama


Komentarze

Reklama